Od dłuższego czasu polski rynek transportu (oraz pomocy drogowej) rozdarty jest wewnętrznym konfliktem pomiędzy ceniącymi się firmami, a tak zwanymi „złotówkarzami”, czyli ludźmi bądź podmiotami, którzy oferują o wiele niższe ceny transportu niż większe firmy. Na jakiej zasadzie to działa? Poważna firma transportowa, posiadająca nowoczesne holowniki, ciągniki siodłowe czy po prostu ciężarówki musi płacić za ich konserwację, opłacać pozwolenia i utrzymywać pojazdy w dobrym stanie, co oczywiście kosztuje i jest wliczane w cennik poszczególnych usług. Z kolei często osoby prywatne, dysponujące na przykład lawetą bądź półciężarówką wątpliwego stanu są z racji braku konieczności wydawania pieniędzy na wspomniane wcześniej rzeczy zaoferować o wiele niższe ceny za usługi bądź niższą stawkę za kilometr, zabierając w większości przypadków tym pierwszym potencjalnych klientów – nie oszukujmy się bowiem, każdy w większości przypadków patrzy przede wszystkim na cenę danej usługi, pragnąc zapłacić jak najmniejszą kwotę za jej wykonanie w terminie. Często takie osoby nie wiedzą, że zlecają wykonanie przewozu osobom lub firmom nie posiadającym dodatkowych uprawnień, koniecznych do legalnego wykonania zlecenia, i potem żałują swojej decyzji, gdy taka laweta zostaje zatrzymana przez policję lub Inspekcję Ruchu Drogowego i odholowana wraz z przewożonym samochodem lub towarem na najbliższy parking policyjny. Czasami najtaniej nie znaczy najlepiej!

www.getmoto.pl

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułWpływ reklamy
Następny artykułCzy warto znać język obcy

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here