Kocham wycieczki objazdowe po Europie. Koniecznie autokarem czy innym wehikułem. Niekoniecznie wehikułem czasu. Niektórzy z was zapewne się zdziwią. Cóż może być przyjemnego w przemierzaniu setek kilometrów autokarem? W dobie samolotów , olbrzymiej ilości linii lotniczych i coraz większego komfortu podróżowania w ten szybki i wygodny sposób? Spróbuję was – drodzy czytelnicy – przekonać. Liczę się z tym, że nie od razu zmienicie swój, mocno utrwalony, punkt widzenia. Nie jestem aż taką optymistką. A może po prostu żyję na tyle długo, żeby nie idealizować, a myśleć realnie. Mam jednak nadzieję, że może powoli, pomaleńku, spróbujecie podążyć moim śladem…
Dlaczego nie lubię wycieczek odbywanych drogą powietrzną? Otóż dlatego, moi kochani, że samolot przenosi podróżnych z punktu A do punktu B. Omija nas wszystko to, co po drodze. A bardzo często to, co właśnie po drodze, jest najciekawsze i najbardziej warte poznania.
Owszem, samolot jest rewelacyjnym środkiem transportu. Ale tylko w pewnych, ściśle określonych przypadkach. Jakich? – zapytacie. Otóż z pewnością wtedy, kiedy chcemy się udać w konkretne, ściśle określone miejsce. Kiedy wybieramy się na konferencję, sympozjum, czy inną tego typu nasiadówkę. Kiedy chcemy zwiedzić konkretne miasto. Kiedy czas nas goni. Ale przecież na urlopie mamy go sporo. Nie trzeba go poganiać. I tak zbyt szybko ucieka…
Powiecie, że można dolecieć samolotem do owego punktu B, a następnie wynająć samochód. Owszem. Można i tak. Z tym, że w takim przypadku zadowoleni są wszyscy – poza kierowcą. On również, tak jak pasażer (czy pasażerowie) chciałby się zatracić w kontemplowaniu mijanego krajobrazu, a nie zastanawiać się, jak ominąć starego pasterza pędzącego przesympatyczne, kozie stadko!
Wycieczki objazdowe, proponowane przez różnorakie – bardziej i mniej znane – biura podróży, powinny zadowolić każdego, nawet najbardziej wymagającego „objazdowicza”. Oczywiście, nie każda z tych wycieczek i nie każdego. Chodzi mi o to, że w całej, przeogromnej podaży ofert wycieczkowych rzeczonych biur, każdy potencjalny wycieczkowicz może znaleźć coś dla siebie.
Oferty są bardzo zróżnicowane. Przede wszystkim umożliwiają klientom dostosowanie wycieczki do zasobności portfela. Ale nie tylko. Propozycje biur podróży uwzględniają również takie kwestie, jak potrzeby potencjalnych klientów. Oferowane wycieczki dostosowane są do tego, czy klient chciałby zwiedzić miejsca i zabytki kluczowe dla danej trasy, takie, które koniecznie trzeba zobaczyć, jak na przykład Luwr w Paryżu czy fiordy w Norwegii. Albo też proponują wycieczkowiczom bardziej specjalistyczny program; chociażby pozostałości katarskich twierdz w południowej Francji, angielskie ogrody czy europejskie parki narodowe.
Wrócę jeszcze do kwestii, którą poruszyłam na początku. Mianowicie do tego, co zobaczymy po drodze, podróżując autokarem. Urokliwe, maleńkie miasteczka, przytulone do zbocza góry. Małe kościółki sprzed setek lat wyrastające gdzieś pośrodku doliny. Śródziemnomorską makię. Winnice. Plantacje oliwek. Malowniczą trasę wzdłuż wybrzeży Morza Śródziemnego. Szlak Świętego Jakuba z pielgrzymami – zarówno dziesięcioletnimi, jak i starszymi o kilka dekad. Lasy eukaliptusowe w północnej Hiszpanii.
Z pewnością pokochacie – tak jak ja – wycieczki objazdowe. Europa na was czeka. Wita was hiszpańską muzyką gitarową, francuskimi piosenkami z akordeonem w tle i tęsknym, portugalskim fado…